Trujesz siebie, rodzinę, sąsiadów…

Kategoria: Artykuły Utworzono: piątek, 21 październik 2016 Daniel Kossakowski

Palisz w piecu śmieci? Szkodzisz nie tylko wszystkim wokół, ale zwłaszcza sobie i swojej rodzinie.  I narażasz się na wizytę straży miejskiej.

Trwający latami kontakt z groźnymi związkami chemicznymi może skończyć się nowotworem, białaczką, chorobą układu oddechowego lub alergią.

Groźne pyły zawierające metale ciężkie, niebezpieczne dioksyny oraz furany, tlenki azotu i węgla – między innymi takie substancje uwalniane są do atmosfery w wyniku spalania odpadów w domowych piecach. To co wydostaje się z komina, opada wokół i zanieczyszcza głównie najbliższe otoczenie. A zatem ktoś, kto pali śmieciami zatruwa przede wszystkim siebie, swoją rodzinę i sąsiadów. To, że naraża się na mandat lub karę to jedno. Lecz poważniejszym skutkiem tej lekkomyślności są konsekwencje zdrowotne.

Dlatego też strażnicy sprawdzają każde zgłoszenie od mieszkańców, w którym mowa jest o paleniu śmieciami. Sami również prowadzą prewencyjne kontrole. Każdy, kto zostanie przyłapany na spalaniu szkodliwych odpadów, musi liczyć się z surową karą! Artykuł 191 Ustawy z dnia 14 grudnia 2012 r. o odpadach (Dz. U. z 2013 r. Nr 0, poz. 21) mówi, że kto termicznie przekształca odpady poza spalarnią odpadów lub współspalarnią odpadów podlega karze aresztu (do 30 dni) albo grzywny (do 5000 złotych). Strażnik miejski może wypisać mandat w wysokości od 20 do 500 złotych. Jednak gdy stwierdzi rażące naruszenie przepisów, kieruje sprawę do Wydziału Środowiska Urzędu Miasta lub do sądu.

Sąsiedzie pamiętaj!

W piecu nie palimy:

W ramach działań mundurowi najpierw obserwują kolor wydobywającego się z komina dymu i zwracają uwagę na jego zapach. Jeśli uznają, że są podstawy do podjęcia interwencji, wchodzą na teren nieruchomości. Zgoda właściciela posesji nie jest konieczna. Strażnicy mają bowiem imienne upoważnienia Prezydenta Miasta Gdańska do prowadzenia kontroli w zakresie ochrony środowiska przed odpadami – mówi inspektor ds. ochrony środowiska Dorota Gwizdalska.

Funkcjonariusze wchodzą do pomieszczenia, w którym jest piec lub urządzenie grzewcze. Sprawdzają, czy wokół nie leżą odpady. Otwierają piec i patrzą czy nie ma w nim na przykład resztek plastikowych butelek albo metalowych elementów, które zostają po spaleniu opon. Strażnicy zwracają też uwagę na opał. Przebieg kontroli dokumentują. Robią zdjęcia i spisują protokół w dwóch egzemplarzach. Jeden z nich dostaje właściciel lub administrator nieruchomości – tłumaczy inspektor Gwizdalska.

Próba niewpuszczenia upoważnionych do kontroli strażników na teren posesji też może skutkować sankcjami. Artykuł 225 § 1 Kodeksu karnego (Dz. U. z 1997 r. Nr 88, poz. 553 z późn. zmianami) mówi bowiem, że kto osobie uprawnionej do przeprowadzenia kontroli w zakresie ochrony środowiska lub osobie przybranej jej do pomocy udaremnia lub utrudnia wykonanie czynności służbowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.

Podejrzany kolor i zapach dymu z komina nie zawsze oznacza, że w piecu spalane są odpady. Nadmierne zadymienie lub uciążliwa woń mogą być wynikiem używania węgla niskiej jakości albo wilgotnego drewna. Prawo dopuszcza stosowanie takiego opału. Nie jest to czyn zabroniony. Także pogoda ma wpływ na to, jak rozpościera się dym. W zależności od warunków atmosferycznych zadymienie może być dla nas mniej lub bardziej uciążliwe – podkreśla Dorota Gwizdalska.

Autorem tego tekstu jest Daniel Kossakowski.

Twórca i główny redaktor serwisu Klukowo.com oraz Matarnia24.pl od 2011 roku. Przewodniczący zarządu podczas pierwszej kadencji rady dzielnicy Matarnia.